Wczytuję dane...
Wysyłka od: 13.00 PLN

Imiona przez Żydów polskich używane

Wydawnictwo: Austeria 2002
Okładka: miękka
Stan: ★★★★★
Uwagi: brak

Dwa opracowania, dotyczące imion żydowskich – pierwsze autorstwa Jakuba Rothwanda z 1866 roku, drugie M. Feldsteina z roku 1928 – wskazują jako swe podstawowe odniesienie akta stanu cywilnego, ale problem polega w obu zgoła na czym innym. Celem pracy Rothwanda jest w zasadzie po prostu ujednolicenie pisowni w księgach urzędowych – imię ma służyć identyfikowaniu osoby, obywatela. Feldstein sporządza normatywny spis imion, wyrzucając poza nawias te, które należy wyeliminować. Imię bowiem identyfikuje już kogo innego – członka żydowskiego narodu. „Spis imion żydowskich” z 1928 roku dotyczy imion, których cechą jest żydowskość; imion, które maja prawo za takie uchodzić. Spis z 1866 roku pod hasłem „Imiona przez Żydów polskich używane” notuje faktyczne ich stosowanie w Polsce, a raczej na jej podzielonym terytorium. Spis z 1928 jest instrukcją, spis z 1866 –notatką z życia. W 1928 imiona są dobre i złe, w 1866 tylko prawdziwe.

Olejek rozlany – imię twe

„To, co posiada imię własne, nie może być już rzeczą ani czyjąkolwiek rzeczą. Nie jest zdolne zniknąć bez reszty w gatunku, ponieważ nie ma gatunku, do którego przynależy. Samo dla siebie jest swoim własnym gatunkiem. Nie ma już także swego miejsca w świcie, swej chwili w zdarzeniu, lecz swoje Tu i Teraz niesie z sobą samym. Tam, gdzie się znajduje, jest centrum, a gdzie otwiera usta – początek.”

[…]

Podstawą tego wydania jest obszerniejszy, numerowany spis z 1928 roku, w który wmontowujemy, w tle, pewne elementy z 1866 roku. Pomiędzy imionami z 1928 wiele było takich, które zanotował również Rothwand – nie zaznaczamy ich jednak w specjalny sposób. Wyróżniamy natomiast, przez umieszczenie w nawiasie, imiona i ich odmiany, które odnajdziemy tylko u niego. Te, które identyfikował jako biblijne lub talmudyczne, włączamy do spisu imion aprobowanych; pozostałe – do „skażonych”. Wymykamy się szerszej dyskusji na ten temat, ponieważ celem tej książki nie jest ani wykład historii, ani morfologii, ani znaczeń imion żydowskich, lecz tylko ich czytanie. Pełni zrozumienia dla postawy twórców spisu z 1928 roku, idziemy jednak za Rothwawandem w jego akceptacji językowych odmian.

Cóż więcej mam, prócz imienia? Mam je bardziej niż ciało, bo ciało się rozsypie, a imię pozostanie. To jedyne słowo, które należy do mnie, choć należy też do innych. A więc jak je mam? Przyjmuję je od innych, pozostawiam innym i poznaję je tylko o tyle, o ile inni zechcą mnie nim nazywać. Spotykam je (siebie), rozpoznaję je (siebie), gdy jego brzmienie dochodzi mnie z zewnątrz.

Moje imię pozostanie w cudzych zdaniach, na papierze, może na jakimś kamieniu, w końcu tylko w spisie imion, jak moje ciało wróci do prochu, drobin, minerałów – tak moje imię, trochę tylko później, wróci do książki, do zbioru liter, kropek, kresek, na koniec do alfabetu. Ciało do pierwotności materii, imię – do pierwotności ducha? Ale, póki co, mów mi po imieniu, używaj mojego imienia, przemierzaj jego samogłoski, bo jeśli nie używasz mojego imienia – mnie używasz tylko.

Ze Wstępu Lidii Kośki


Facebook